Pan Marek Przychodzeń, doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego, publicysta i tłumacz, powtarza do znudzenia mądrości wolnorynkowej prawicy.
Powtarzać do znudzenia
Pan konserwatywny intelektualista zapomniał o pewnym drobiazgu. Jest doktorantem UJ oraz współpracuje z Uniwersytetem Papieskim Jana Pawła II. Nie wiem, czy pobiera na tych uczelniach stypendium lub pensję, choć jako prowadzący zajęcia dydaktyczne, raczej tak - ale nawej jeśli nie, to korzysta z lokali i bibliotek obu uczelni. Czyni go to członkiem grupy roszczeniowo nastawionych pracowników, korzystających z pieniędzy z kradzieży. UJ jest uczelnią publiczną, Uniwerystet Papieski nie, ale jest dofinasowywany ze środków publicznych. Skoro obie te uczelnie korzystają z pieniędzy publicznych, to jest, chciałem powiedzieć, ukradzionych, jest oczywiste, że ekonomicznej racji istnienia tego rodzaju twory najwyraźniej nie posiadają. Zwolennik wolnorynkowej prawicy powienien więc powtarzać do znudzenia: niech trafi je szlag. Wtedy pan Marek Przychodzeń poszedłby na bruk, i miast tworzyć eseje, wolny od trosk materialnych dzięki pieniądzom z kradzieży, poszedłby zarabiać uczciwie na życie, na przykład pielęgnowaniem ogródka prezydenta miasta Nowa Sól; włodarz tego grodu zaproponował wszelkim nierobom, obibokom i socjalistycznym złodziejom, wyciągającym ręce po zasiłki, taką pracę za rewelacyjną - jak mówi - płacę. Po co zresztą czekać na likwidację uczelni, tworów nie posiadających ekonomicznej racji istnienia? Czy zwolennik wolnorynkowej prawicy nie powinien sam, z własnej i nieprzymuszonej woli, natychmiast zaprzestać okradania swych współobywateli?